#notjustamood - świadectwo.

By mysweetlittlebunny91 - 02:12:00

Witajcie po długiej przerwie - która trwała od lutego...

Wszystko zaczęło się niby niewinnie, a potrafiło zrobić wielkie spustoszenie w moim życiu i odwrócić je dokładnie o 180 stopni.

#notjustamood

__

Historia pewnej walki.

Droga pełna wyrzeczeń. 

Pustynia? 

A może przejście przez piekło na ziemi?

Przychodzi nagle i odbiera wszystko - radość, uśmiech, sens życia.

Depresja. 

__

Zanim zacznę wam opowiadać moją osobistą historię, pozwolę sobie przytoczyć pewien cytat, obrazujący depresję, zaczerpnięty ze strony Kliniki, gdzie byłam leczona: 

"Depresja to jedno z najczęstszych zaburzeń psychicznych. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) depresja jest czwartym w kolejności najbardziej poważnym problemem zdrowotnym na świecie; jest chorobą cywilizacyjną, która doskwiera coraz większej ilości osób. Depresji bardzo często towarzyszy obniżenie nastroju, spadek masy ciała, bezsenność lub wręcz przeciwnie – nadmierna senność. To ‘‘swoiste piekło za życia’’ – bo w ten sposób depresję opisuję jeden z czołowych polskich psychiatrów Antoni Kępiński – depresja staje się nieodłącznym elementem życia człowieka."

Zdecydowałam się, że opiszę wam moją osobistą historię, bo być może uratuje komuś życie, albo przedstawi od kuchni, czym dokładnie jest ten problem, o którym wiele osób nie ma pojęcia lub je poprostu myli.


Jest to świadectwo pewnej walki...

Mojej walki.

Którą zwyciężyłam, ale nie dzięki swojej zasłudze, tylko Miłosiernego Boga i wielu dobrych dusz, które napotkałam na swojej drodze ( nie przypadkiem ) i ogromnego wsparcia przyjaciół i bliskich.

To historia wielu wyrzeczeń i łez.

Posłuchajcie historii o pewnym smutku, który niczym mały kamyczek, poruszył lawiną zdarzeń.

__

Wszystko zaczęło się rozwijać dość niewinnie już od pewnego czasu.

Specjalnie użyłam słowa 'niewinnie' - bo depresja to właśnie 'cichy zabójca' i okradacz uczuć, emocji, radości.

Swoje żniwo - w postaci braku zadowolenia, utraty wielu miejsc pracy, smutku zbierała u mnie przez kilka lat, ale moment kulminacyjny osiągnęła w marcu tego roku i nie odpuściła, aż do teraz.

Depresja. 

Kiedy ktoś przed moją chorobą używał terminu 'depresja' - też nie miałam zielonego pojęcia i w żaden sposób nie kojarzyłam tego stanu ze stanem chorobowym.

Słowo 'depresja' u nas w Polsce i nie tylko jest bardzo nadużywane. Mało kto wie, że to bardzo ciężka choroba, która odbiera człowiekowi praktycznie wszystko - tak, dosłownie wszystko.

To choroba co odbiera nam - przyjaciół, emocje, uczucia, smak, zapach, węch i... pozostawia po sobie ogromną pustę, samotność, nicość.

Słowa depresja, osoby, które nie mają o niej całkowicie zielonego pojęcia często używają (lub nadużywają ) w zastępstwie do wyrażenia smutku, kryzysu w ich życiu, który trwa ale tylko jakiś czas i potem ten człowiek - nadal potrafi się cieszyć i wraca do normalnego życia.

W depresji jest inaczej.

Prawdziwa depresja ogałaca całkowicie człowieka a pozostawia ogromną pustkę, lęki, traumy, natłok niechcianych myśli  - i wcześniej wspomnianą - samotność.

Ale u mnie - po czasie uświadomiłam sobie, że w tej samotności spotykasz Boga.

W tej walce jesteś Ty i On.
On czuwa przy Tobie.

________

Będąc miesiąc w Klinice nie poznałam nikogo, kto by w Niego nie wierzył lub inaczej - nie wołał właśnie do Niego.

Każda z osób, nawet wątpiąca, czuła, że czuwa przy niej siła wyższa.

To taki paradoks.

 Z jednej strony czujemy ogromny żal i pustkę, ale z drugiej mamy nadzieję, wierzymy, że jest szansa, że da się, że to się uda i to jest klucz do sukcesu i że jest ktoś obok.

_____

Dużo łez, wyrzeczeń, ale też ogromnego wparcia. 

Moja droga była wyboista.

 W Klinice, gdzie leczyłam depresję lękową poznałam wielu NIEZWYKŁYCH ludzi - którzy podjęli bardzo trudną walkę.

Mimo wielu łez, wyrzeczeń, dostałam od nich ogromne wsparcie.

Terapia grupowa była niczym spowiedź.
 W dużej mierze, to ona pomogła nam wylać z siebie gorzkie historie i wszelkie żale.

To ona była najbardziej terapeutyczna i pomocna w całym procesie leczenia.

Ludzie w przepiękny sposób wspierali siebie wzajemnie.

Każdy historia była niezwykła, ale też pokazywała jakimi siłaczami jesteśmy, ile przeszliśmy a  teraz zaczynamy wszystko od nowa.

 Leki były niezbędne, bo bez nich, nie bylibyśmy w stanie funkcjonować, ale terapia to było swoiste katharsis.
________

Tabula rasa i wyzerowanie emocji. 


Depresja to życie jakby za ścianą. Życie obok - życie niczym w filmie.

To smutek, który nie ustępuje a wręcz przeciwnie - pogłębia się.

To emocje, które walczą by się wyzwolić. To natłok ogromnej liczby myśli, ich pędu w naszej głowie, które są uporczywe i nie dają za wygraną.

Przy depresji nie cieszy już nic - mimo, że kiedyś byliśmy bardzo wesołymi, pełnymi radości ludźmi.

W tej chorobie - w trakcie leczenia, oczyszczamy się.

Oczyszczamy się z całego brudu i bagna...

Później jest moment całkowitego oczyszczenia i jesteśmy niczym tabula rasa, którą należyć uzupełnić od początku na nowo.

To niczym wyzerowanie wszystkiego.

Uczymy się żyć i doświadczać na nowo.

To nowa droga.

___________

W tej chorobie coś zyskujemy, coś tracimy.

Co zyskałam dzięki tej chorobie i dlaczego? Za co jestem wdzięczna. 

Jestem wdzięczna za życie, które odkryłam na nowo.
Oprócz tego, poznałam lepiej swoje JA.

W czasie choroby zyskałam wiele nowych znajomości, doświadczeń od ludzi z niezwykłymi historiami i życiorysami.

Zyskałam radość z małych rzeczy, poznałam lepiej siebie.

Poznałam, że świat potrafi być piękny i pełen cudów.

Zobaczyłam i doświadczyłam piękna i otwartości ludzkich serc, które spieszyły mi z pomocą, w tym jakże trudnym czasie.

Odkryłam życie bez social mediów, pośród natury i blisko cudownych okazów przyrody.

Nauczyłam się mówić NIE, nauczyłam się co to znaczy duchowa jak i psychiczna walka.

Zrozumiałam wiele rzeczy, na które wcześniej nie mogłam sobie odpowiedzieć.

I na koniec, poznałam ciszę i czas.

Tutaj nie było już miejsca na zamartwianie się - tutaj toczyła się walka.

Czas pokazał mi - że trzeba umieć walczyć o siebie, oderwać się na chwilę od pracy i obowiązków, by w ciszy - usłyszeć i poznać czego my naprawdę pragniemy? A nie czego, chcą dla nas inni.


Co w tej chorobie utraciłam? 

Utraciłam kontakty z ludźmi, którzy wydawali mi się przyjaciółmi a raczej pseudoprzyjaciółmi (zobaczyłam, komu naprawdę na mnie zależy, kto zadzwonił i zapytał jak się czuje, a kto miał mnie totalnie w nosie i w czasie choroby już do niczego mu już nie byłam potrzebna)

Musiałam wyrzec się też wielu rzeczy.

I pogodzić się, że ta choroba, to nie przelewki.

Utraciłam stare, zabiegane, pełne stresu życie.


Podsumowując: 


Trzeba nauczyć się żyć każdą chwilą. Docenić to co mamy i to co daje nam życie. 

To mogłoby spotkać każdego z nas.

Nauczmy się kochać. 


Depresja to taka rosyjska ruletka - nigdy nie wiemy do końca, kiedy będzie idealnie a kiedy gorzej.



Otrzymałam od Was, wiele wspaniałych słów, modlitw, poparcia w trakcia trwania mojej walki.
 Z całego serca, pragnę wam podziękować! To niezwykłe.



Tutaj ogromną rolę w razie choroby odgrywa nasza rodzina czy bliscy.
Jeśli zauważycie u kogoś niepokojące objawy, bądź prośbę o pomoc, nie wahajcie się ani chwili.

Tu nie pomogą żadne słowa: weź się w garść, będzie dobrze, dasz radę. 

Osoba chora na depresję, mimo chęci - nie da rady sama, potrzebuje wsparcia farmakologicznego, psychoterapii.

To okropna choroba, której na pierwszy rzut oka nie widać, a osoba poszkodowa bardzo cierpi.

Złamaną nogę, ranę - widzimy i wtedy wierzymy i wiemy, że trzeba komuś pomóc, przy depresji, często wydaje nam się, że ktoś zmyśla i udaje, albo, najgorsze - że się nad sobą użala.

Nie lekceważ.

Poznaj czym jest ta choroba, byś mógł pomóc innym lub sobie.

Pozostawiam wam z lekturą do przeczytania i życzę wszystkiego dobrego.

Chwytajcie chwilę, bo nawet nie wiecie jacy jesteście bogaci i ile piękna macie wokół.

Doceńmy to.


B U N N Y


Dziękuję Ci Boże, że Jesteś przy mnie i byłeś w trakcie trwania tej walki, która tylko mnie wzmocniła i utwierdziła w wierze. 

ps - chciałam ponadto złożyć największe podziękowania mojej kuzynce Agnieszce, która została moim wielkich autorytetem w całej tej walce, która nie wahała ani chwili, aby podać mi pomocną dłoń i zawieźć do Kliniki. 

Podziękowania składam również Zielonej Klinice i całemu zespołowi ludzi, którzy wspierali i pomagali mi w tej trudnej walce. 

Dziękuję Mężowi, że całym sercem we mnie wierzył, 

przyjaciołom, teściom za wielkie wsparcie i otwartość serca oraz to co najważniejsze w tym wszystkim : 

zrozumienie tej choroby.  


Gdzie leczyłam depresję lękową: 


O depresji

http://twarzedepresji.pl/o-depresji/
https://forumprzeciwdepresji.pl/o-kampanii
https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/choroby/69882,depresja
http://www.depresja.org/down/depresja_choroba_uleczalna.pdf

Moje wpisy o pięknie chwili, o radości z małych rzeczy:

https://mysweetlittlebunny.blogspot.com/2018/06/zyj-w-zgodzie-z-natura-nowa-droga.html

https://mysweetlittlebunny.blogspot.com/2017/04/slow-life-zacznij-zyc-penia-zycia.html

https://mysweetlittlebunny.blogspot.com/2018/10/autumns-monologue-off-my-mind.html

https://mysweetlittlebunny.blogspot.com/2018/05/social-detox-30-days-be-still-czyli.html

https://mysweetlittlebunny.blogspot.com/2018/10/domek-dla-mrowek-autumns-monologue.html

https://mysweetlittlebunny.blogspot.com/2018/10/jak-wyglada-wiatr-autumns-monologue.html

Prezent od przyjaciół z Kliniki: 


Zdjęcia z etapów mojej terapii:

Początek trafienia do Kliniki:







Widoki z Kliniki, życie blisko natury: 







Radość z małych rzeczy, życie każdą chwilą:






Zmiany w życiu, zmiany w wyglądzie, oddanie włosów na Fundację, po wyściu z Kliniki: 






Zmiany, zmiany:



Treningi na nowo: 



Ja po ścięciu włosów: 



Obraz dla Kliniki, który namalowałam tuż po wyjściu: 

Tytuł: Nadzieja - nowa droga:




  • Share:

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Beatko nawet nie wiesz jak się Cieszę,że mogę przeczytać to świadectwo i bardzo za nie dziękuję,jesteś silną kobietą nigdy się nie poddawaj,a Twój uśmiech na twarzy jest tego dowodem,tak trzymaj <3

    OdpowiedzUsuń