SOCIAL DETOX 30 DAYS - be still. Czyli zacznij od nowa.

By mysweetlittlebunny91 - 04:47:00

  Potrzeba spokoju w świecie - "Miałeś to na wczoraj"

    Wczorajszy dzień minął mi raz dwa - miałam napisać dwie zaległe relacje z minionych wydarzeń - a nawet nie miałam na to weny. Przed spaniem poczułam jakiś rodzaj przytłoczenia. 
W moim życiu bardzo dużo się dzieje - wyjazdy, szkolenia, nowe projekty, nowa praca, nowe postanowienia. Każdy dzień dla mnie to takie nowe wyzwanie - szykuje nam kolejne zadania do wykonania, które możemy a nie musimy wykonywać. Kiedy się w to bardziej zagłębiłam, zauważyłam, że w tych wszystkich sprawach - zapomniałam o najważniejszym - zapomniałam o Bogu, sobie, mężu i najbliższych. Za bardzo skupiłam się na zbyt wielu wyznaczonych celach i pogubiłam się w tym wszystkim. Zakręciłam się w tym błędnym kole spraw, które z każdą chwilą tylko nabierało rozpędu.

Zapomniałam o tym - by mieć choć chwilę dla siebie i czasu na modlitwę, spokój, ukojenie. 


Trzeba mieć dużo cierpliwości, by się jej nauczyć.

       Kiedyś chciałam łapać wszystko garściami - próbować wszystkiego z osobna. To takie uczucie jakby dziecko co nigdy nie jadło lodów chciało próbować na raz każdego z 25 smaków - bez delektowania się każdym z nich po kolei i w odpowiednim czasie. Jest nadpobudliwe - chce wszystkiego na już, na teraz!  Taka już jestem - nieumiarzmiona i ciągle niczym właśnie to dziecko dociekliwa i niecierpliwa. 

Cały świat obrócił się o 180 stopni odkąd zaczęłam pobierać lekcje z gitary. Moje nastawienie jak zwykle było pełne euforii - chciałam właśnie od zaraz - umieć śpiewać, dobrze wybijać rytm, grać jak profesjonalista. 

- Mam na to tyle pomysłów - wiem czego chcę - chcę tego tu i teraz - myślałam. 

Cały entuzjazm opadł kiedy instruktor z gitary powiedział mi: 
- Za dwa lata może będziesz mogła już tworzyć coś swojego - może wcześniej - kwestia jak często i systematycznie będziesz ćwiczyć i ile włożysz w to pracy. 

Wtedy eureka. Choć niby to tak oczywiste, dla mnie był to rodzaj wyzwania. 
- Jak to? A nie teraz, nie już... ? Ja bym chciała znać dobrze bicie, aby móc to dobrze zagrać i od razu najlepiej zaśpiewać na teraz. 
- Nie. Nie będzie niczego na już. - odparł instruktor. 

"Faktycznie jesteś chaotyczna" 

     Pierwsza lekcja była niczym bańka. Prysła - zanim zdążyła się unieść wyżej w powietrze. Zadawałam masę pytań, nie pozwalałam instruktorowi dojść do zdania, przerywałam w pół słowa kiedy chciał mi udzielić odpowiedzi. Zachowywałam się jak poparzona - chciałam wszystko na już. Wyglądało to tak jakbym pragnęła uzyskać wszystkie odpowiedzi i poznać masę chwytów w ciągu 60-cio minutowej lekcji. 

- Tak się nie da. Spokojnie. 

Patrzyłam na niego z poirytowaniem. Czemu przeciągamy - nie można tego zrobić szybciej? 

- Nie. - odparł głos w mojej głowie - który był odbiciem lustrzanym słów prowadzącego.

- Naucz się bić na 4. I licz spokojnie raz...dwa...trzy...cztery..., raz...dwa...trzy...cztery i...raz. 

Uh. To nie takie łatwe. Gdy tylko zaczynałam, widziałam drżenie całego ciała - chciało już bić cała piosenkę, palce uciekały, plątały się na strunach i w tym wszystkim słyszałam tylko fałsz. 

- Na cztery. Powoli. 

Ehh... i .....raz, dwa, trzy, cztery! Już?

- Poooowoli! Beata skup się. Nie spieszy się. 

Podejście kolejne tym razem w większym skupieniu i spokoju: 

- Raz...dwa...trzy...cztery..., raz...dwa...trzy...cztery i...raz. 

Kiedy nawet coś mi się udało wybić, zorientowałam się, że czas lekcji dobiegł końca. 

- To już? Jak to?! Ledwo zaczęliśmy.... - westchnęłam w myślach. 


Lekcja gitary - lekcja życia. 


         Kiedy zamykałam za prowadzącym drzwi wejściowe odparł: 
- Faktycznie, jesteś chaotyczna. Ale pamiętaj - wycisz się i uspokój. Trzymaj się tego co mówiłem, do zobaczenia. 

Są osoby co mogłyby zrezygnować po pierwszej lekcji. Ja jednak pomyślałam, że ja się tak łatwo nie poddaje - zależy mi na postępach. Po wyjściu prowadzącego spojrzałam niepewnie na gitarę. Czy faktycznie licząc do 4 to mi coś da? Nauczę się później całej piosenki? 

Chwyciłam za gitarę i pomimo dużego rozproszenia starałam się skupić na jego zaleceniach. 

1...2...3....4...., 1...2....3....4.... - jakie to żmudne. 

Ale dam radę. 

1...2...2...4....

Ehh...

1...2,3,4!

Po kilku próbach gitara skończyła w futerale.

Dlaczego o tym piszę? 

Ta lekcja dała mi dużo do myślenia. Następnego dnia kiedy sięgnęłam po gitarę, miałam wrażenie, że mogę zacząć od nowa i zaczęłam. Liczyłam i biłam do 4. Mimo, że nie było łatwo, zauważyłam jak mój organizm uczy się skupiać na jednej rzeczy. Nie na 10 jak zawsze. 

Niby to takie oczywiste, ale bardzo często o tym zapominany. Ja chciałam być wielozadaniowa - ale w dużej mierze nie da się robić wszystkiego na raz. 

Moja ciocia mi powiedziała - kolejność jest jedna - zanim zaczniesz ratować innych, musisz ocalić wpierw siebie. Brzmi bardzo egoistycznie. Ale ponoć to prawda. 

     Jedna lekcja otworzyła mi drogę do czegoś całkiem nowego. Do poznania siebie. 
Często w życiu zapominamy, że żeby coś osiągnąc potrzeba czasu. To naturalna kolej rzeczy. 
Skupiamy się na tym co będzie nie delektując się tu i teraz.  Ja własnie tak się zagubiłam. 

Bo tak to wygląda. Media nas tylko nakręcają a świat wymaga - masz już umieć to, masz być szczupły, wysportowany, bogaty, piękny, żonaty, znać biegle 100 języków, mieć masę przyjaciół - no właśnie nie! 


Nie. - jak to powiedział mój instruktor. 

Nie musisz nic. Ty możesz. 

To, że świat chce nas widzieć takim a nie innym to nie nasza sprawa. Nie musimy koniecznie się do niego dostosowywać. Możemy być sobą zawsze. Nie musimy być jak wszyscy - mamy prawo być inni. 

Jak my się czujemy ? Czego tak naprawdę my pragniemy? Kim jesteśmy? 

Czy w tym pędzie życia mieliśmy czas zadać sobie te pytania? 


SOCIAL MEDIA DETOX

        To jest pewnego rodzaju wyzwanie. Postanowiłam je podjąć. Właśnie od niedawna zapragnęłam takiego spokoju od tego co dzieje się na świecie, od tego - co on ma - a czego jeszcze ja nie mam. Od tego wyścigu szczurów i wyciszenia. 

Kiedyś były listy, kiedyś nie było telefonów - ludzie się odwiedzali i byli do tego poniekąd zmuszeni, żeby dowiedzieć się co słychać u ich bliskich, bo nie istniały żadne social media, żeby mogli wiedzieć co u nich - bez wychodzenia z domu. 

Nie chcę unikać konktaktów, jednak na jakiś czas - te 30 dni, pragnę zagłębić się w swoje pasje i wiele innych czynności, które pozwolą mi odkryć w którą stronę chcę iść. 

Zauważyłam, że kiedy pragnę coś realizować - to właśnie masa wiadomości i innych zadań - wybija mnie z rytmu. Staram się wtedy relacjonować i być na bieżąco. 

Bardzo cieszy mnie jednak fakt, że wielu blogerów z całego świata podjęło się tej akcji i też chcieli coś zmienić. 

Nie mam tutaj na myśli, aby tracić sieci konktaktów i znajomych, tylko przez odcięcie - jednak starać się funkjonować bez tego - tak jak kiedyś. 

Może taki czas pozwoli nam się właśnie wyciszyć, a nie ciągle żyć w natłoku informacji. 

Jedni narzekają na nudę - siedząć w domu i tylko przeglądając posty znajomych - nie zastanawiająć się czy warto go odwiedzić, kiedy ten może właśnie bardziej cieszyłby się z odwiedzin niż kolejnego pocieszającego komentarza. 

Także - ja ten czas - chcę poświęcić na spokój i pewne projekty, które już dawno siedziały mi w głowie oraz dla bliskich. 


_______________





Jestem bardzo ciekawa jak wytrwam w swoim postanowieniu. 

Tymczasie co o tym myślicie? Też macie tak, że chcielibyście się na chwilę odciąć? 



Jako ciekawostkę powiem wam, że natura jest teraz tematem MUST HAVE! Na szkoleniach i warsztatach dowiedziałam się, że ludzie majętni płacą spore sumy, żeby znaleźć się w miejscach, gdzie nie ma możliwości korzystania z internetu i dostępu do łącza. Stąd jak widać występuje taka spora potrzeba kontaktu z naturą. Już bez udziału telefonów i innych rozpraszaczy. Tam gdzie jesteśmy tylko dla siebie i innych. 

Na zakończenie polecam jeszcze przeczytać świetny artykuł Moniki o tym, gdzie szukać ciszy. 


Enjoy! 

B U N N Y













 źródło: Pinterest





  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze